Niezapomniane przeżycie w Elephant Camp

Zimbabwe
Niesamowity weekend spędzony w Elephant Camp w wodospadach Wiktorii. W momencie przybycia na międzynarodowe lotnisko Wiktorii Falls, przygoda safari rozpoczęła się. Shuttle Elephant Campa już na nas czekał, bardzo przyjazny kierowca o imieniu Ben zabrał nas do obozu. Po przybyciu do obozu nasze torby zostały zaniesione do naszych pokoi, a my zostaliśmy przywitani pyszną mrożoną herbatą i zaproszeni na werandę z przepięknym widokiem na afrykańską sawannę. Zostaliśmy traktowani jak królowie przez personel Elephant Camp (pod przewodnictwem Irene i Hamil), od czasu przyjazdu do czasu wyjazdu.



Główna część obozu jest pięknie urządzona i robi wielkie wrażenie na gości, którzy odwiedzają to miejsce po raz pierwszy. Zarezerwowaliśmy dwa dni radości z przyjaciółmi, a nasza agenda została zaplanowana i doskonale wykonana przez czekającą na nas drużynę w Elephant Camp. Niesamowity zespół pracowników był bardzo profesjonalny i zawsze uśmiechnięty. Carol, 24-godzinna gospodyni, była szczególnie niesamowita, przewidując wszystkie nasze potrzeby i wymagania. Wykonała wszystko z wdziękiem i promiennym uśmiechem. Nasz pokój był oszałamiający, z prywatnym basenem na decku i widokiem na Wąwóz Rzeki Zambezi w oddali.



Pierwszego wieczoru cała nasza grupa została przeniesiona do Lookout Cafe na drinki o zachodzie słońca. Dla nas zarezerwowano prywatny balkon, zwisający nad wąwozem. To niesamowite miejsce, które warto zobaczyć dla wszystkich odwiedzających Wiktorię Falls! Później w obozie czekała na nas trzydaniowa kolacja. Jaka to pyszna potrawa była! Składała się z lokalnych dań doskonale podanych, by zainspirować śmiałych smakoszy. Wieczór był zabawny dla wszystkich.



Następnego ranka byliśmy zachwyceni widokiem słoni, kudu i wodników, delektując się poranną kawą na wygodnym decku naszej sypialni. Okolica obfituje również w ptactwo, zauważyliśmy kilka różnych drapieżników na niebie. Było interesujące jak blisko natury byliśmy. Punktem kulminacyjnym była poranna interakcja z lokalnymi słoniami. Stado było prowadzone przez Jumbo - pięknego samca słonia i Coco, ciotkę młodszych słoni. Mieliśmy możliwość zbliżyć się i osobowo z całymi słoniami, pod przewodnictwem bardzo kompetentnego Richarda i jego zespołu, którzy są odpowiedzialni za opiekę nad stadem.


Karmienie słoni z ręki było fascynujące i ekscytujące, nie wspominając o ręcznie wychowanych dzikach wypatrujących okazji, by zdobyć jakieś przysmaki. To jedno przeżycie zdecydowanie warto uchwycić na zdjęciu, gdyż może to być wydarzenie jednorazowe.



Początkiem naszego dnia był brunch, a ponownie personel zaoferował doskonałą obsługę. Wieczorem zostaliśmy poczęstowani pięknym doświadczeniem z kolacją, uniosioną w górę i w dół rzeki Zambezi. Ben, nasz kierowca z lotniska, był gotowy, by odwieźć trochę głośniejszą grupę z powrotem do obozu. Jeszcze raz musimy pochwalić personel w Elephant Camp. Ich obsługa była ponad wszelkie oczekiwania, żadne prośby nie były dla nich zbyt duże ani nie spotykały się z czymś innym, jak entuzjazmem. Elephant Camp zdecydowanie zasługuje na polecenie. Dziękujemy Cheryl i Sid za stworzenie niesamowitego zespołu!